Milsza mi śmierć, niż współpraca...

Niezłomny kapłan, wierny Chrystusowi i Ojczyźnie. Wspomnienie księdza Jana Wójcika z Grywałdu, administratora parafii Grywałd w latach 1944 - 1947.
W pierwszych latach istnienia Polski „ludowej” wielokrotnie dochodziło do sytuacji, w których duchowni katoliccy byli brutalnie przymuszani do współpracy z komunistyczną bezpieką. Niejednokrotnie za odmowę składano ich do więzienia, a nawet doprowadzano do śmierci. Taki los spotkał ks. Jana Wójcika, kapłana diecezji tarnowskiej, silnie związanego z Grywałdem - miejscem jego posługi, odwagi i ofiary.

Grywałd - miejsce duszpasterskiej gorliwości i cywilnego oporu

Ks. Jan Wójcik urodził się w 1911 roku w Bielowach koło Pilzna. Święcenia kapłańskie przyjął w 1935 roku z rąk biskupa Franciszka Lisowskiego. Po kilkuletniej pracy duszpasterskiej w różnych parafiach diecezji tarnowskiej, w 1940 roku został mianowany duszpasterzem parafii w Grywałdzie. Od 1944 został administratorem parafii.

To właśnie Grywałd stał się sceną jego heroicznej służby - zarówno duszpasterskiej, jak i społecznej. W czasie okupacji hitlerowskiej pomagał Żydom, wystawiając fałszywe metryki chrztu, udzielając schronienia, zapewniając żywność i odzież. Jednym z ocalonych był Hersh Gelb wraz z rodziną. Ksiądz wspierał także ruch oporu - w czasie wojny współpracował z oddziałem ppor. Adama Winnickiego „Pazura”, a po jej zakończeniu z Zgrupowaniem Partyzanckim „Błyskawica” dowodzonym przez mjr. Józefa Kurasia „Ognia”. Przekazywał partyzantom pieniądze i zaopatrzenie, narażając się na represje ze strony zarówno okupacyjnych, jak i późniejszych komunistycznych władz

Po wojnie, jesienią 1946 r., ks. Wójcik założył Gminną Spółdzielnię „Samopomoc Chłopska” w Grywałdzie i przez wiele lat był jej faktycznym kierownikiem. Zyskał opinię człowieka uczciwego, sprawiedliwego i zaangażowanego w dobro wspólnoty lokalnej.

Aresztowanie i prześladowania

Jesienią 1948 roku ks. Jan Wójcik został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. Zarzucono mu nadużycia finansowe w spółdzielni oraz udzielanie pomocy "bandytom" z podziemia niepodległościowego. Choć zarzuty były wątpliwe, duchownego brutalnie przesłuchiwano, a śledztwo przedłużano.

W 1949 roku został skazany na 10 lat więzienia. Karę odbywał w zakładach karnych w Krakowie, Wiśniczu Nowym, Dębicy, Rzeszowie i Jaworznie. Próbowano złamać jego opór – m.in. poprzez fizyczne i psychiczne tortury oraz prowokacje.

"Wolę drugi taki wyrok niż zostać konfidentem"

W listopadzie 1952 roku ogłoszono amnestię, którą komunistyczne władze wykorzystały do próby werbunku duchownych. Ks. Wójcik został wezwany na rozmowę, w trakcie której zasugerowano mu, że podpisanie współpracy z UB oznaczać będzie wyjście na wolność. Kapłan jednoznacznie odmówił. W notatce funkcjonariuszy zapisano: „Zdecydowanie się nie zgodził, oświadczając, że woli odsiedzieć drugi taki wyrok niż zostać konfidentem UB. Władze uznały go za „element niepoprawny politycznie”.

Ostatnie tygodnie i śmierć

Po ponad pięciu latach więzienia, 2 stycznia 1954 r., ks. Jan Wójcik został niespodziewanie zwolniony – prawdopodobnie ze względu na zły stan zdrowia. Powrócił do Bielaw, gdzie zmarł trzy tygodnie później – 22 stycznia 1954 r. Spoczął w rodzinnym grobowcu w Pilźnie. W dokumentach nie odnotowano oficjalnej przyczyny śmierci.

Dziedzictwo i pamięć

Postawa ks. Jana Wójcika – kapłana niezłomnego, wiernego sumieniu, Kościołowi i Ojczyźnie – jest symbolem sprzeciwu wobec totalitaryzmu. Grywałd, gdzie przez lata duszpasterzował, pomagał i cierpiał, pozostaje dziś miejscem pamięci i duchowego dziedzictwa. Wspólnota, którą budował, i świadectwo, jakie dał, są dziś zapewne zapomniane. Dlatego warto przypomnieć jego postać w kontekście przypadającego w tym roku 100-lecia erygowania parafii w Grywaldzie.

Na podstawie artykułu dr. Filipa Musiała opublikowanego w Biuletynie IPN nr 7/2009.

Opracowanie i redakcja: ks. Wojciech Knutelski

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 19.06.2025 15:44